BLOG KREACJI NATURY 

 
Tutaj dzielę się tym, co dla mnie ważne –

zdrowiem, naturą, doświadczeniem i

drogą, którą przeszłam. Znajdziesz tu

myśli, wskazówki i historie, które mają sens.

Pisane sercem.

Kreacja Natury - miejsce, które powstaje z potrzeby.

Opublikowano w 13 marca 2025 21:53

 

Czasami życie stawia przed nami wyzywania które zmuszają nas do poszukiwania nowych dróg. Moim momentem przełomowym była walka z chorobą - kiedy usłyszałam diagnozę po raz drugi, wiedziałam,że muszę spróbować czegoś innego. Moje ciało potrzebowało wsparcia i chciałam działać w zgodzie z naturą.

 

To właśnie wtedy zaczęłam jeszcze bardziej zgłębiać temat naturalnych metod wspierania zdrowia ,zwłaszcza w kontekście ciężkich chorób.

 

Kreacja Natury powstaje z tej potrzeby - z potrzeby szukania alternatyw, odzyskiwania równowagi i dbania o siebie w sposób świadomy.

 

Dzięki naturze uniknełam chemioterapii i kolejnej operaji. Odzyskałam siły, a to doświadczenie stało się inspiracją do stworzenia przestrzeni, w której mogę dzielić się moją wiedzą i produktami, które sama stosowałam i które uważam za wartościowe.

 

Pamiętam, jak sama szukałam nadziei.

Gdy usłyszałam diagnozę, przeszukiwałam internet, chcąc znaleźć choć jedną osobę, której udało się wyjść z podobnej sytuacji. Potrzebowałam kogoś, kto pokaże mi,że to możliwe.

 

Wtedy trafiłam na historię Danusi, której pomogła zielona żywność. Dzięki niej uwierzyłam, że mogę spróbować czegoś innego - i dziś wiem,że to była dobra decyzja.

 

Dziś chciałabym być dla kogoś tym, kim ona była dla mnie. Może właśnie Ty szukasz teraz odpowiedzi, tak jak ja kiedyś. Może to miejsce stanie się dla Ciebie tym, czym dla mnie stała się jej historia - dowodem na to, że istnieją inne drogi.

 

Kreacja Natury to nie tylko sklep.

To przestrzeń dla tych, którzy szukają nowych rozwiązań i naturalnego wsparcia. Już wkrótce otwarcie sklepu, oraz kolejne wpisy na blogu - zapraszam Cię do tej podróży razem ze mną!

 

        Zdrowie to proces, a natura może być jego                 największym wsparciem.

 

Zielona żywność - naturalne wsparcie dla organizmu.

Opublikowano w 7 kwietnia 2025 07:59

 

Moje doświadczenie

Zielona żywność pojawiła się w moim życiu w szczególnym czasie.
W momencie, gdy zmagałam się z trudnymi diagnozami – m.in. rakiem żołądka i mięśniakiem – sięgnęłam po naturalne metody, które mogłyby wesprzeć mój organizm.
Była to decyzja intuicyjna, ale poparta historiami innych – kobiet, które również sięgnęły po wsparcie natury.
Zaczęłam pić chlorellę i młody jęczmień.

To były produkty kluczowe – towarzyszyły mi przez cały czas leczenia i regeneracji.
Organizm zaczął się oczyszczać, miałam więcej siły i energii. Zmniejszyła się anemia, a zmiany chorobowe uległy redukcji – zarówno rak żołądka, jak i mięśniak.


Chlorella – oczyszczenie i odporność

Chlorella to alga słodkowodna, zaliczana do żywności funkcjonalnej.
Wspomaga naturalny detoks, wspiera pracę jelit, wzmacnia odporność.
Zawiera chlorofil, witaminy z grupy B, żelazo i inne mikroelementy.
W moim przypadku była ważnym elementem oczyszczania organizmu z toksyn.


Młody jęczmień – odżywienie i energia

Zielony jęczmień to skoncentrowana dawka witamin i minerałów.
Bogaty w chlorofil, witaminy z grupy B, magnez, żelazo, potas.
Działa przeciwzapalnie, wspiera trawienie i ogólną regenerację organizmu.
W trudnych momentach dawał mi energię i witalność, gdy moje ciało było osłabione.



To nie są magiczne środki – każdy organizm reaguje inaczej, ale z mojego doświadczenia wiem, że natura potrafi wspierać tam, gdzie brakuje sił.
Zielona żywność stała się moim codziennym wsparciem, a także inspiracją do dzielenia się tym z innymi.

 

 „Zanim zaczniesz się leczyć – najpierw pokochaj siebie.”



Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, możesz się ze mną skontaktować lub odwiedzić zakładkę   👉Sklep, gdzie dostępne są aktualne produkty.

Czy krew ma pamięć?

Opublikowano w 1 maja 2025 12:05

 

Krew… coś więcej niż tylko ciecz krążąca w naszym ciele. Niesie tlen, składniki odżywcze, ale też wspomnienia – zapisane głęboko w komórkach. Mówi się, że krew pamięta. Pamięta choroby, infekcje, przeżycia naszych przodków. Niesie w sobie informacje z pokoleń, tworząc niewidzialne połączenie między nami a tymi, którzy byli przed nami.

Podczas ciąży krew matki i dziecka łączą się w wyjątkowy sposób. To nie tylko fizjologia – to cudowna więź, która zostaje na zawsze. Cząsteczki DNA, mikrochimerizm – to zjawiska, które nauka coraz lepiej rozumie, a które potwierdzają, że w naszej krwi zapisuje się więcej, niż potrafimy pojąć.

Nasza krew pracuje codziennie. Filtruje, oczyszcza, chroni, broni nas przed chorobami. I choć jest niesamowicie inteligentna, współczesny świat wystawia ją na próbę. Zanieczyszczenia, metale ciężkie, toksyny, niezdrowa dieta – wszystko to obciąża nasz organizm. Dlatego tak ważne jest, by wspierać ją w tym procesie.

Pomóc jej możemy prostymi sposobami: nawodnieniem, odpowiednią dietą bogatą w chlorofil, błonnik, zioła oczyszczające. Algi, takie jak chlorella i spirulina, młody jęczmień, pokrzywa – to naturalne wsparcie. Ale też dbanie o spokój, redukcję stresu, kontakt z naturą. Bo krew reaguje nie tylko na to, co jemy, ale i na to, co czujemy.

Coraz więcej mówi się dziś o epigenetyce – o tym, że nasze geny nie są niezmienne. Styl życia, emocje, środowisko, myśli – to wszystko ma wpływ na to, jakie geny „włączymy” lub „wyłączymy”. A więc to, co robimy dzisiaj, nie tylko buduje nasze zdrowie, ale i może wpłynąć na zdrowie przyszłych pokoleń.

Kiedy patrzę na tę niesamowitą sieć połączeń, na ten krwioobieg życia, czuję ogromny szacunek i wdzięczność. Bo krew to nie tylko biologia. To historia. To pamięć. To most między ciałem, emocjami i duszą.

Dbajmy o nią – z miłością, świadomością i szacunkiem.

Czym jest choroba różne spojrzenia na zdrowie.

Opublikowano w 5 maja 2025 12:22

 

Rozmawiając o zdrowiu, trudno nie zauważyć, że medycyna akademicka – ta, którą znamy z przychodni, szpitali, recept – skupia się głównie na leczeniu objawów i fizycznych przyczyn .

I  to ma swoje ważne miejse – bo kiedy złamiemy rękę, mamay wypadek, zawał serca, kobiety rodzą dzieci -potrzebujemy lekarzy, którzy nam pomogą.

W takich chwilach ich wiedza i umiejętności jest nieoceniona.s

Jednak medycyna akademicka patrzy na człowieka przede wszystkim jako na złożony układ biologiczny, mechanizm, który trzeba „naprawić”, gdy coś nie działa. Choroba to fizyczne zaburzenie, wymagające fizycznego rozwiązania: leku, operacji, procedury.

A jednak, jeśli spojrzymy szerzej, zauważymy coś niezwykłego: niemal każda inna tradycja medyczna – chińska, indyjska (ajurweda), szamańska, psychosomatyczna, biologia totalna – patrzy na człowieka bardziej całościowo: jako na jedność ciała, umysłu i ducha.

Tradycyjna medycyna chińska opiera się na założeniu, że w człowieku krąży Qi – energia życiowa, a zdrowie to jej swobodny i harmonijny przepływ. Choroba to zakłócenie tej równowagi, brak harmonii między Yin i Yang.

Ajurweda (medycyna indyjska) widzi człowieka jako unikalną kombinację trzech energii: Vata, Pitta, Kapha (dosz). Zdrowie to ich równowaga, a choroba to zaburzenie tej proporcji oraz nagromadzenie toksyn (Ama) i osłabienie „ognia trawiennego” (Agni).

Medycyna szamańska postrzega chorobę jako utracenie kontaktu z duszą, duchowością, naturą lub wspólnotą; zdrowie wymaga przywrócenia tego połączenia poprzez rytuały i duchowe uzdrowienie.

Biologia totalna i medycyna psychosomatyczna pokazują, że choroba może być fizycznym wyrazem przeżywanego konfliktu emocjonalnego lub długotrwałego stresu. Objawy to „język ciała”, próbujący zwrócić naszą uwagę na coś, co wymaga uzdrowienia na głębszym poziomie.


Czy to nie zastanawiające, że pięć różnych systemów, z różnych kultur, mówi jednym głosem: aby naprawdę wyzdrowieć, musimy zajrzeć głębiej – w swoje emocje, przeżycia, relacje, duchowość?

To nie kwestia tego, że lekarze o tym nie wiedzą czy tego nie chcą. System tak został zbudowany – nastawiony na leczenie skutków, nie przyczyn. Na „naprawianie” ciała, niekoniecznie na szukanie głębszych przyczyn w emocjach czy duchowości.

A może gdybyśmy od dziecka byli uczeni, że jesteśmy całością – ciałem, umysłem i duchem – i gdyby lekarze mieli narzędzia, by widzieć w nas nie tylko chorobę, ale człowieka w pełni, nie trafialibyśmy tak często do szpitali z zawałami serca, chorobami przewlekłymi i innymi schorzeniami wywołanymi stresem, emocjami, przeżyciami?

Czy nie warto zadać sobie pytania: dlaczego to podejście nie jest pierwszoplanowe w naszym systemie zdrowia? Dlaczego nasze składki zdrowotne idą wyłącznie na leczenie ciała, a nikt nie inwestuje w zdrowie emocjonalne i duchowe?

To nie krytyka ludzi. To refleksja nad systemem, który być może potrzebuje zmian. Bo może choroba to nie tylko „zepsuta komórka” czy „błąd genetyczny”. Może to język naszego wnętrza, które prosi o uwagę, troskę i zrozumienie.

A może… to właśnie w tej głębszej drodze kryje się prawdziwe zdrowie?

Akceptaja.Punkt zwrotny, który zmienia wszystko.

Opublikowano w 16 maja 2025 15:40

 

Czasami coś w życiu zatrzymuje nas tak nagle, że zapominamy, jak się oddycha.
W moim przypadku to był drugi rak.

Nie pierwszy – drugi.
I może właśnie dlatego zareagowałam inaczej.

Bo kiedy pierwszy raz coś nam zagraża, najczęściej chcemy tylko jednego:
pozbyć się tego jak najszybciej.
Walczyć. Wygrać. Zapomnieć.

Tak było i u mnie. Diagnoza. Strach. Odruchowa reakcja: „Nie chcę tego! Nie zgadzam się! To nie może być prawda!”

Ale przy drugim razie… coś się we mnie zatrzymało.

Mój partner powiedział wtedy jedno zdanie:
„Tak jak to przyszło, tak może też odejść.”

I wtedy po raz pierwszy zadałam sobie pytanie, które zmieniło wszystko:
„Dlaczego to przyszło?”

Nie z miejsca ofiary.

Nie z lęku.

Ale z ciekawości. Z potrzeby zrozumienia.
Bo może choroba nie jest wrogiem. Może jest nauczycielem.

Zaczęłam słuchać. Zamiast spychać – przyjęłam.
Zamiast walczyć – zapytałam:
„Co chcesz mi powiedzieć? Co mam zobaczyć? Co w sobie potrzebuję uzdrowić – nie tylko fizycznie, ale głęboko, w środku?”

I wtedy przyszła odpowiedź – nie z głowy, ale z ciała.
Z duszy. Z ciszy.
Akceptacja.

Nie rezygnacja.
Nie poddanie się.
Ale uznanie:

„To już jest. Więc teraz – co mogę z tym zrobić?”

Strach odbiera siłę. Akceptacja ją przywraca.

W tamtym momencie zrozumiałam coś fundamentalnego:
to nie rak był największym zagrożeniem.
To strach był największym przeciwnikiem.
Strach, który zamyka, paraliżuje, odbiera dostęp do siły życiowej, do intuicji, do spokoju.

Kiedy zaczęłam przyjmować, co się dzieje – pojawiła się przestrzeń.
Zaczęłam podejmować decyzje nie z poziomu paniki, ale z poziomu świadomości.
Szukając alternatyw, wspierając organizm, słuchając siebie.

I ciało odpowiedziało.
Proces leczenia ruszył łagodniej, głębiej, pełniej.
Rak został wycięty, a ja poszłam dalej.

Z tej drogi zrodziła się Kreacja Natury.

To, czego doświadczyłam, stało się fundamentem dla miejsca, które dziś współtworzę z sercem.
Kreacja Natury powstała z prawdy, z pokory i z miłości.
Z potrzeby stworzenia przestrzeni, w której ciało i dusza mogą się spotkać – bez lęku, bez walki, bez presji.
Z naturą. Z czułością. Z szacunkiem do życia.

Bo uzdrowienie to nie tylko usunięcie choroby.
To powrót do siebie.

Nie wszystko trzeba pokonać.
Niektóre rzeczy trzeba zrozumieć.
Zaakceptować.
I przetransformować.

Dziękuję Ci, że jesteś tutaj.
Jeśli ten tekst Cię poruszył – daj znać.
Może jesteś na podobnej drodze. Może szukasz swojej przestrzeni.
Wiedz, że nie jesteś sama.     

Z serca,

Anemia – moje doświadczenie, które zmieniło wszystko.



Czasem to, co słabe, uczy nas siły.

O anemii dowiedziałam się w momencie, kiedy zdiagnozowano u mnie nowotwór żołądka. Miałam wtedy bardzo niską ferrytynę – mimo że przez dwa lata przyjmowałam syntetyczne preparaty żelaza z apteki. Mój wynik ferrytyny oscylował wtedy wokół 18, a zdarzały się momenty, kiedy spadał aż do 6. Czułam się osłabiona, zmęczona, bez sił – jakby moje ciało wołało o inne podejście.

Przełom nastąpił, gdy zaczęłam regularnie pić chlorellę i młody jęczmień – dwa razy dziennie – oraz włączyłam żelazo bisglicynianowe połączone z witaminą C. W ciągu 1,5 miesiąca ferrytyna wzrosła do 35, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Taki wynik był dla mnie ogromnym zaskoczeniem i dowodem na to, że naturalne wsparcie może działać szybko i skutecznie, jeśli jest dobrze dobrane.

Wcześniej korzystałam także z wlewów żelaza – efekt był natychmiastowy, ale nietrwały. Działały jak plaster na ranę, nie sięgając głębiej. Dopiero gdy zaczęłam wspierać organizm kompleksowo i codziennie, nastąpiła prawdziwa poprawa.

Z czasem dowiedziałam się również, że pasożyty mogą osłabiać wchłanianie żelaza, powodując jego niedobory mimo dobrej diety czy suplementacji. To ważny temat, który warto mieć na uwadze – szczególnie gdy mimo starań wyniki pozostają niskie.

Nie jestem lekarzem, ale jestem w trakcie nauki na Heilpraktikerin w Niemczech. To pozwala mi spojrzeć na organizm holistycznie – nie tylko przez pryzmat objawów, ale także ich możliwych przyczyn.

Jeśli zmagasz się z anemią, szukasz wsparcia lub masz pytania – napisz do mnie. Może moje doświadczenie okaże się dla Ciebie pomocne.

Beti 💚